Nerwica próbuje ściągać mnie w dół

niedziela, 16 września 2012

Walczę. Nie dam się. Po ostatnich sukcesach przyszedł czas na gorsze samopoczucie. Tak jakbym przestraszyła się, że zaczyna być ze mną zbyt dobrze!! Nagle pojawiły się większe lęki i to co było już bułką z masłem zaczęło sprawiać trudność. Weekend, to zazwyczaj czas, kiedy dajemy sobie trochę luzu. To też potrzebne, bo nie można non stop toczyć walki. Jak pewnie wiecie, nerwica wykańcza nie tylko psychicznie ale i fizycznie. Czasami trzeba sobie odpuścić, by potem ruszyć z nową energią. Więc odpuściłam. Dałam sobie przyzwolenie na to by zrobić mniej. Nie jestem zadowolona z tego, że zwiększył mi się poziom niepokoju, ale widocznie czasem tak musi być. Byłam przerażona i załamana, że znowu się cofnę, że znowu spadnę na dno, stracę wszystko co udało mi się wypracować. Ale dziś stwierdziłam, że tak nie będzie, bo zwyczajnie ja i osoby z mojego otoczenia na to nie pozwolimy. Za dużo kosztowało mnie to wszystko, by dojść do tego momentu w którym jestem, by wszystko to mi uciekło. Postanowiłam pogodzić się z tym, że czasem bywają i gorsze dni, kiedy mimo tego, że ostatnio było dobrze, człowiek czuję się źle. Zawsze mijały to i teraz miną. Dziś było już lepiej, bo mimo lęków pojechaliśmy na przejażdżkę. Z początku nie byłam pewna, czy zejdę do samochodu, a pod koniec, po 40 minutach, czułam się już pewnie jak parę dni temu. Musiałam przetrzymać najgorsze, poradzić sobie i udało się. Teraz wierzę, że te gorsze dni miną i ruszę od nowa. Nie pozwolę zmarnować wszystkiego. Trzymając się tej myśli wybraliśmy się na wieczorny spacer, który jeszcze wczoraj budził we mnie lęk. Dziś było już lepiej. Może gorsze chwile mam już za sobą. Nie oczekuję, że jutro będzie cudownie, ale w miarę swoich możliwości będę starać robić się to co zawsze i czekać na lepszy czas.
Zazwyczaj takie momenty odbieram jako porażkę. Ale przeprowadzam ze sobą wewnętrzny dialog, próbując sobie wytłumaczyć, że nawet zdrowe, niezaburzone osoby, mają spadki i nie znaczy to, że wszystko od tej pory będzie źle.
Bo nie będzie. Mam w sobie siłę i tego będę się trzymać. A tymczasem pora się położyć, odpocząć, zrelaksować i czekać na to, co przyniesie nowy dzień. Nie ważne, czy będzie to coś złego, czy dobrego. Trzeba się z tym zmierzyć i jakoś sobie poradzić. Na tym polega życie.
Choć mam skromną nadzieję, że od jutra nastąpi tendencja wzrostowa i wszystko wróci do normy..:)

3 komentarze:

dwdffwef pisze...

Często mi się wydawało właśnie, że tego typu fobie tyczą strachu największego czyli tego co będzie jak już będzie dobrze? Czy osoba, która boi się iść na spacer do parku tak naprawdę boi się iść na spacer do parku czy tego, że jak uda iść się jej na spacer do parku będzie musiała potem (w ramach czynienia postępów) wsiąść do zatłoczonego autobusu, a potem to już uczyć się, pracować i rodzić dzieci. Czasem mi się wydaje, że te proste lęki są jednak bardzo skomplikowane..

domi pisze...

melana, mam wrażenie, że właśnie jestem na takim etapie. Że stoję na granicy, że za chwilę może być dobrze i trzeba się zająć tym co już naprawdę może być trudne. Stąd może podświadoma reakcja czyli wycofanie się..
W ogóle lęki są skomplikowane. Pamiętam, że już kiedyś miałam coś takiego gdy przechodziłam na wyższy poziom. Wtedy pojawiło się mnóstwo lęków o zdrowie i też się pogorszyło. Psycholog mi tłumaczyła, że dzieje się tak właśnie dlatego, że boję się tego co będzie, że dalej sobie nie poradzę, bo robi się trudniej...Fakt, boję się jak cholera, że sobie nie poradzę. Że zacznę być szczęśliwa i znowu to stracę.

Anonimowy pisze...

Ja walczę 5 lat ,farmakoterapia ,dwie psychoterapie, autoterapia nic nie pomaga DLACZEGO? Odpowiedź jest prosta : JESTEM SKAZANA i muszę z tym żyć bo tego nie da się WYLECZYĆ :'( NIE MAM JUŻ SIŁY


Prześlij komentarz