rakofobia

sobota, 23 czerwca 2012

Dnia wczorajszego walkę z rakiem przegrała prezes fundacji Rak'n roll Magdalena Prokopowicz. Niech jej dusza spoczywa w pokoju. Wyrazy współczucia dla bliskich...
Przypomniało mi to o mojej rakofobii, którą na jakiś czas udało mi się uśpić.
Ostatnimi czasy, gdzie nie spojrzysz ludzie chorują, umierają. Ludzie młodzi, lub w wieku średnim, których życie trwało za krótko..Przed nimi była jeszcze długa droga, a tak brutalnie została zakończona..Tyle mogli zmienić, mieli plany, marzenia, rodziny, przyjaciół..Odeszli zbyt wcześnie, a w sercach ich bliskich na zawsze pozostawili ból po swojej stracie..
Panicznie boję się tej choroby. W każdej postaci. Czy dopadłabym ona mnie, czy moich bliskich. Czasami zastanawiam się co gorsze..samemu cierpieć, umierać wśród ogromnych bóli, patrzeć na cierpienie, tych których kochasz..Umierać, ze świadomością, że nie zdążyło zrobić się wszystkiego, co sobie zaplanowało, skazując na smutek i tęsknotę wiele osób..
Czy też będąc świadkiem choroby, która dotyka kogoś bliskiego twemu sercu..czy to męża, partnera czy rodziców..Patrzeć na ich cierpienie, nie móc zrobić nic, by im pomóc i co najgorsze pogodzić się z ich stratą i dalej wieść normalne, szczęśliwe życie.
Nie wyobrażam sobie, że umiałabym podnieść się po śmierci kogoś bliskiego. Pogodzić się z faktem, że już nigdy ich nie przytulę, nie dotknę, nie powiem jak bardzo kocham i jak wiele dla mnie znaczą. Nie umiałabym żyć na nowo, bez niego, bez nich. Czerpać radość, wiedząc, że ich nie ma, nie będzie, że już nigdy nie wypełnią tych smutnych chwil ,tej pustki.
Dlatego drżę o życie moich bliskich. Boję się ciężkich chorób, tragicznych wypadków..Przerażają mnie okropne historie, w których  przez zwykły wypadek, ludzką nieuwagę, czyjś błąd traci się na zawsze i nieodwracalnie dzieci, ukochanych, mężów, żony...Możemy kierować swoim losem, ale nie zawsze wszystko zależy od nas. Jesteśmy bezsilni wobec wielu ciężkich schorzeń, nie umiemy z nimi walczyć, nie potrafimy sprawić by przestały niszczyć nasz organizm..Nie mamy wpływu na to, co robią inni, jak postępują. Nie mamy wpływu na przyrodę, która często jest przyczyną tragedii. Czasami tak nie wiele trzeba, by zniknąć z tego świata...
Niekiedy żałuję, że nie wierzę w boga. Nie mam do kogo modlić się, by chronił moich bliskich, by nie pozwolił, by stało się im coś złego, by nie odeszli zbyt wcześnie..By dożyli późnej starości, bym jak najdłużej mogła być częścią ich życia..Nie pozostaje mi nic innego, niż mieć nadzieję, że tak właśnie będzie, że żadna podstępna choroba, żaden rak ani nieszczęśliwy wypadek nie staną nam na drodze.
Tak strasznie się tego boję.

9 komentarze:

ILoveBake.pl pisze...

Tak ja Ty obawiam się, że coś może się stać mojej rodzinie, chłopakowi. Jakis czas temu miałam straszne lęki z tego powodu, ale tak jak same przyszły, tak samo odeszły. Jedyny sposób na to, abyśmy cieszyli się z naszych dni, jest w pełni z nich korzystanie, zapełnianie ich zajęciami, rozwojem własnej osoby, cieszenie się chwilami z naszymi bliskimi:). Nie mamy większego wpływu na to co stanie się z nami, ale możemy każdego dnia strać się zyć pełnią życia, zgodnie z zasadą carpe diem :). Pozdrowienia.

Lukin pisze...

Myślę, że jeżeli chodzi o zdrowie to my też mamy wybór przecież. Możemy o siebie dbać, zdrowo się odżywiać. PRZEDE WSZYSTKIM NIE SZKODZIĆ SOBIE ;).
Widzę, że ty bardzo się przejmujesz itp..
ja w ogóle mam odwrotnie. Ogólnie nie interesuje mnie co dzieje się z innymi ludźmi i to co sądzą i kim chcą być. Oczywiście to nie oznacza, że mam wszystkich gdzieś. Bo skoro tak by było to bym tutaj nie wchodził. To w sumie skomplikowane. Oczywiście zależy mi na przyjaciołach, ale to dlatego, ze jest co szczerze i nic nie udawane. Tak naprawdę jeżeli ktoś mówi coś o mnie nie koniecznie fajnego, to mam to gdzieś. Martwić się mogę przede wszystkim o siebie, bo gdy zatracę samego siebie, wtedy mogę umrzeć. Ja jestem przez całe życie z sobą i to jest najważniejsze. Zawsze mogę na siebie liczyć.

domi pisze...

ilovebake, dokładnie. Z jednej strony nie warto zamartwiać się czymś, na co nie mamy wpływu, ale czasami jest to silniejsze od nas. Staram się wtedy odwracać myśli i tak jak mówisz, skupić na dniu dzisiejszym i doceniać to co mam, bardziej okazywać uczucia tym, których kocham i bardziej się starać, by było dobre...:)

Lukin,to plus dla Ciebie! Bardzo ważne jest, by nie przejmować się tym co mówią inni. Ja niestety tej umiejętności nie posiadam, jestem bardzo wrażliwa na takie rzeczy. Fakt, że najlepiej zawsze liczyć na siebie, bo inni ludzie mogą zawieść, w końcu też są tylko ludźmi..nigdy nie przewidzisz, jak postąpią..

Anonimowy pisze...

oooo, takie lęki i trwoga o mojego partnera to i mnie nękała swego czasu, ponieważ tylko na nim mi najbardziej zalezy to drżałam każdego razu jak tylko wyjeżdżał w dłuższa trasę i wyobrażałam sobie najgorsze, choc nie chciałam to mnie te czarne mysli przesladowały... ale o dziwo zniknęły... i dobrze ... a jesli chodzi o raka to własnie dzisiaj jadąc na rowerze pomyslałam sobie o tym jakby to było gdybym dowiedziała się, że mam raka...??? i wiesz co? odpowiedź trochę mnie przeraziła bo okazało się, że traktowałabym to jako dar od losu... dziwne??? zaraz wyjasnię dlaczego... otóż ja bardzo ale to bardzo o siebie nie dbam choc nie oznacza to, że cpam, palę, piję, nie, tu chodzi o zdrową dietę a raczej jej brak, czytam książki z zakresu zdrowego odzywiania, czytam ksiązki o raku nawet własnie, bo się tym interesuję i doszłam do wniosku, że rak byłby dla mnie wybawieniem, takim ostatecznym dzwonkiem, żebym podjęła w końcu decyzje o zmianie stylu zycia, które nie moge wdrożyc od 18. lat i choc chcę to jednak wpadam w sidła nałogu jedzenia i to nieraz tego najgorszego typu słodycze i fast foody [itp, itd] , więc sobie pomyślałam, że jakbym miała raka to od razu wzięłabym się za siebie... a tak to dalej sobie folguję ...

domi pisze...

Kochany Anonimie, jesteś pewna, że rak to rozwiązanie Twoich problemów? :P Rozumiem Cię, bo sama mam NIESTETY podobnie. Wiele razy obiecywałam sobie, że będę się zdrowo odżywiać, robiłam plany, jadłospisy..wszystko do czasu, aż mi się znudziło, albo zapomniałam, albo przed okresem miałam ochotę na coś ostrego i koniecznie kalorycznego. :)
Niestety, mam ogromny problem z regularnością...wszystkie moje postanowienia i tak w końcu umierają śmiercią naturalną..

Lukin pisze...

Ja po obejrzeniu pewnego programu ezoterycznego EZO TV, gdzie było o zdrowym odżywiani i o dbaniu o siebie w moment zmieniłem swój styl odżywiania się. Największy zapał miałem na początku i wtedy najlepiej mi szło. Ale tak naprawdę tak jest do teraz. Od 9msc. nie było dnia bez choć jednego owoca (a są zazwyczaj 3 dziennie), tygodnia bez kefirów i jogurtów czy warzyw. Jedynie na święta tutaj bardzo sobie pofolgowałem (a w BŻ skutkowało to u mnie przeziębieniem, bo przez przejdzedzenie i słodyczne spadła mi m.i.n odporność). Jednak to pokazało mi jak nasze całe zdrowie zależy od naszego odżywiania. Rzadko choruję, raz zimą, raz wiosną... Lepiej i lekko się na codzień czuję. (Mało jem mięsa, szczególnie prawie w ogóle smażonego) - Można czuć się dzięki temu naprawdę lekko. Po za tym od razu zrezygnowałem z cukru (czasem się jednak zje coś słodkiego..), ale przede wszystkim zrezygnowałem ze słodzenia herbaty. To bardzo wiele daje! Po za tym piję zielone herbaty, owocowe i ziołowe. To najlepsza decyzja jaką podjąłem i jestem z niej bardzo zadowolony, to dla mnie naturalne! Szkoda tylko, ze nie mam na tyle pieniędzy by móc bardziej zdrowo się odżywiać, ale ważne jest także to, aby na siłę się nie truć. W ogóle witam ponownie, wreszcie znowu mam swój ukochany internet ;))

domi pisze...

Tak się zastanawiałam, gdzie się podziałeś :))
Ja bez mięsa bym nie wytrzymała. Wystarczy, że dwa dni nie tknęi autentycznie zaczynam się źle czuć! Spada mi nastrój, nie mam siły..Śmieję się że "za mało mięsa we krwi". :)
Niestety nie wyobrażam sobie też nie słodzić herbaty..fe!
Natomiast owoce i warzywa muszę koniecznie wprowadzić do swojego jadłospisu, bo jest ich tam za mało. Jutro sobie kupię pyszne maliny. :)

Lukin pisze...

Smacznego! A u mnie odwrotnie. Słodzone herbata - bleee.. szczególnie czarna. Po za tym słodzenie zielonej herbaty sprawia, ze nie traci ona swoją zdrowotność. W ogóle cukier dużo miesza w organizmie -"- na niekorzyść.
Mam taką pasję. Nazywa się ona calltv. Dla wyjaśnienia chodzi mi o teleturnieje interaktywne. Jak się większości wydaje głupie programy w których należy trafić na otwartą linię, podać rozwiązanie konkursu i wygrać pieniądze. Dla mnie to coś więcej, dla mnie to coś głębszego...
Zacznę od tego, że teraz te programy są na bardzo
niskim poziomie, nie są takie jak kiedyś, ciekawe,
rozrywkowe.. ech.. teraz są po najniższych
kosztach. Och..pamiętam 2005r. Wykręć Numer,
Nocne Igraszki, Fabryka Gry, hej nał show i wiele, wiele innych programów. I kanał
TVN GRA.. to wszystko było takie wspaniałe.
Potrafiłem (i nie tylko ja) wynieść z tych programów (przede wszystkim dzięki prezenterom)
tyle radości, dzielić się, dyskutować na forum,
oglądać dziennie bardzo dużo, pasjonować się tym.
A teraz to się rozpadło. Na polsacie są nędzne
Zagadkowa Noc ze sztuczną prezenterką, na TVP1 Zagadkowa Jedynka, na TV4- Dziewczyny z fortuną. Kamera statyczna, brzydkie studio, słaba oprawa dźwiękowa, słabe prowadzenie, powtarzane zagadki. Do 2 września 2011r. te programy były
jeszcze na TVN tyle, że sami oni je produkowali.
One były najlepsze. Mimo, że ostatni rok ich produkcji również nie należał do najlepszych, zawsze miło ich wspominam. Agnieszkę Wróblewską,
Anię Wołek. Pamiętam wakacje 2010. Rano Granie na ekranie, potem Apetyt na kasę, w nocy Po co spać jak można grać, telemediowska Zagadkowa Jedynka. Tyle zajmowania się tym, tyle radości,
pasji... A teraz pustka. Tego już nie ma. Nie potrafię komuś wytłumaczyć w jaki sposób
mogłem czerpać radość i pasję z takim programów,
bo jeżeli ktoś tak nie miał to tego nie zrozumie. Jednak ceniłem przede wszystkim sobie
fajne, naturalne, zabawne i dynamiczne prowadzenie, dynamiczność programu (zagadki i kamery) oraz oprawę dźwiękową.. A teraz pozostała pustka.. Nawet nie wiem po co Ci to wszystko piszę, ale tak naprawdę nie wszystko trzeba wiedzieć po co?.. heh,..

domi pisze...

Pisz jeśli czujesz taką potrzebę, ja zawsze przeczytam. Faktycznie,ciężko zrozumieć jak się nie miało..mnie te programy zawsze irytowały..:)
Widocznie lubisz być na tropie zagadek. Może szukaj czegoś podobnego w necie, na pewno coś znajdziesz? Nie znam się na tym, ale teraz pełno jest wszystkiego w internecie...:)

Prześlij komentarz