Do mamy i taty

środa, 23 maja 2012

Na wstępie chciałabym podziękować wszystkim tym, którzy zaglądają na tę stronę. Dziękuję to wiele dla mnie znaczy. Dziękuję również tym, którzy zostawiają po sobie ślad w postaci komentarza. Dajecie mi siłę i motywację, by pisać.
Jeśli komukolwiek, kiedykolwiek, jakiś mój post komuś pomógł mogę być tylko szczęśliwa i mieć nadzieję, że nadal będziecie znajdować siłę, każdego dnia, by walczyć, by się starać. Bo warto. Zawsze warto walczyć o siebie i swoje szczęście. Głęboko wierzę, że ma to sens, że wszyscy, bez wyjątku, będziemy szczęśliwi i nasza praca nie pójdzie na marne.
Czasami trzeba po prostu zacisnąć zęby i przeć przed siebie, pomimo tego, że z każdej strony wyciągają się ręce, które chcą nas porwać w dół. Mam wrażenie, że czyhają na mnie wszędzie, usilnie chcą mi przeszkodzić, popsuć wszystko, co udało mi się wypracować. Codziennie rano budzę się z poczuciem pustki, bez sensu. Na siłę zmuszam się by wstać z łóżka, zacząć kolejny dzień, po raz kolejny zmierzyć się z rzeczywistością, lękami, stanami depresyjnymi. Bo zasługuję na to, by żyć inaczej. Moi bliscy zasługują na to, by cieszyć się moim radościami, a nie martwić smutkami.
Chciałabym napisać parę słów do moich rodziców. Nigdy nie byłam dobra w wyrażaniu uczuć. Od czasu, gdy pojawiły się podejrzenia co do problemów z sercem u taty, naszło mnie na wiele przemyśleń. Uświadomiłam sobie, że powoli rodzice wchodzą w czas, kiedy nie wszystko jest już takie kolorowe. Pojawiają się problemy zdrowotne, nigdy nie można przewidzieć jaka choroba dopadnie człowieka. Swego czasu, bałam się, że mam raka. Teraz pojawia się lęk, że mógłby on dopaść moich bliskich. A ja tak naprawdę nigdy nie powiedziałam im dziękuję. Nigdy nie powiedziałam, jak cieszę się, że są i jak wiele dla mnie znaczą. Tak więc mamo, tato, dziękuję. Może tego nie widać, może tego nie mówię, ale bardzo was kocham. I mam nadzieję, że jeszcze będziecie ze mnie dumni i szczęśliwi moim szczęściem. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby tak właśnie było. Bo i wy na to zasługujecie, za wszystko co dla mnie zrobiliście, za to, że zawsze, na swój sposób staraliście się mnie wspierać. Nie wszyscy mają takie szczęście. Ja mam. I zamierzam je bardziej doceniać.
Mam nadzieję, że teraz uda mi się częściej pisać, bo brakuje mi przelania swoich emocji, czuję potrzebę podzielenia się z nimi ze światem. To naprawdę przynosi ulgę.

5 komentarze:

Anonimowy pisze...

Domi i znowu będzie mi łatwiej zasypiać po przeczytaniu tego, co napisałaś :) Im więcej czytam, tym więcej łapię się na tym, że przelewasz tutaj to, co sama bym napisała. Jak zaczynałam walkę wydawało mi się, że jestem jedna jedyna na tym świecie, która czuje się tak, jakby nagle stanęła obok swojego życia i nie mogła się za cholerę do niego dostać mając nad sobą jakiś szklany sufit. To nie tak, że cieszę się, że nie tylko ja czuję się jak gość w swoim własnym życiu, ale jest mi lepiej na sercu, gdy widzę, że po prostu nie jestem w tym wszystkim sama... Trzymaj się ciepło i pisz jak najwięcej :)Ola- już nie taka anonimowa jak w komentarzach z wczoraj i dziś ;)

Unknown pisze...

Rodzice są na pewno z Ciebie dumni (mają za co:)) ! ale prawdą jest, że czasami człowiek zapomina o tych najważniejszych sprawach, a czas ucieka... wszystko będzie dobrze, a Ty szybko staniesz na nogi :) buziaki, Pisanka

Anonimowy pisze...

Pozdrawiam Serdecznie!!! :) Łukasz

beti19 pisze...

Jesteś wielka..... Piszesz wiele mądrych rzeczy a przelanie takie publiczne podziękowań dla rodziców za to że poprostu "są" to duża sprawa.Wiem że są z Ciebie dumni, bo każdy rodzić jest dumny ze swojego dziecka.A mieć bliskich przy sobie w chwilach trudnych czy w chorobie to nie lada szczęście, które Ty masz Domi.
Pozdrówka Beti :-)

domi pisze...

Ola- bo rządzą nami te same mechanizmy. Niestety takich osób jak my jest bardzo dużo. :(

Łukasz- dzięki za odwiedziny. :)

Pisanka-mam nadzieję, że są, choć trochę, mimo, że w moim mniemaniu nie ma z czego być dumnym..

Beti- dziękuję za takie miłe słowa. :)

Prześlij komentarz