Udało mi się wczoraj chociaż pójść do parku, na 30 min. Mimo obecności obcego człowieka nie uciekłam, nawet wdałam się w dyskusję. Trochę byłam zdenerwowana, raz chciałam uciekać, źle na mnie działa takie stanie w miejscu..Wolę zdecydowanie być w ruchu, wtedy lęk jest mniejszy. Helcia się tak fajnie bawiła, że szkoda mi było ją odwoływać..Tylko po powrocie się zdenerwowałam, gdy okazało się, że pies jest w krwi, na szczęście nie była to jej krew, więc dość szybko serce mi zwolniło do normalnego rytmu.
A dziś cały dzień źle się czuję..Udało mi się nastawić budzik i wstać o 10, mimo, że usnęłam o 3. Z tego też jestem dumna, w związku z tym nie wiem, czy jestem niewyspana, czy się przeziębiłam, ale głowa mnie boli, gardło ..więc dziś chyba park odpada..Szczypią mnie usta od oblizywania, choć staram się jak mogę, by tego nie robić.
Humor mi się poprawił, znowu światełko w tunelu się pojawiło, jeśli jutro od rana będę się czuć dobrze, to zabieram się za sprzątanie i wszystko inne.

Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz