Niestety, przegraliśmy w nocy mecz, a specjalnie nie szłam spać, żeby obejrzeć, w rezultacie usnęłam o 5 i przespałam pół dnia. P. wrócił dopiero o 17, tak więc, przez to, że miał w ten weekend zajęcia, niewiele zrobiliśmy, tyle co poszłam parę razy na spacer i porobiłam coś w domu. To pokazuje, że lepiej się czuję jak coś się dzieje, bo mój nastrój przez te dni się obniżył, motywacja spadła i ..zwyczajnie jakoś mi smutno, nawet nie mam ochoty o tym pisać. Wygrzebałam dziś stare papiery od p. Małgosi- psychologa, może wydrukuję sobie parę takich ćwiczeń i w ten sposób będę to robić.
Sama już nie wiem, nie mam siły analizować dziś co czuję, może po prostu nie czuję nic. Pustka.
Muszę coś robić, bo inaczej właśnie tak się kończy. Już jutro poniedziałek, bierzemy się do roboty. Co prawda przez opatrunek psa, nie tak, jakbym chciała, ale trudno. W następnym tygodniu zaczniemy jeździć do rodziców.
Nie mam weny. Dobranoc.

Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz