dzień..jak co dzień..

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Ostatnie dni, to czas obniżonego nastroju, mniejszej motywacji. Po dłuższym namyśle, udało mi się dojść do przyczyny. Znudzenie. Monotonia.
Każdego dnia rano przed wstaniem ogarnia mnie nie moc, bezsilność. Kolejny dzień, znowu trzeba wstać, iść z psem, na zakupy, zrobić obiad. W kółko to samo. Żadnego urozmaicenia, żadnej zmiany. Ile można żyć tylko tym, co zrobić na obiad i kiedy pójść z psem. Mam dosyć tego jak wygląda moje życie.
Pragnę zmiany, rozrywki, a jednocześnie boję się, że nie dam sobie rady.
Tak bardzo boli mnie to, że moje życie potoczyło się w ten sposób. Mijają dni, miesiące, lata, a ja wciąż tkwię w miejscu.
Wszyscy idą do przodu, zmieniają się,czerpią radość z życia, a ja w wieku 20 lat czuję, że więcej nie zniosę, że skończył się we mnie limit cierpienia, chcę znowu oddychać pełną piersią. Zmarnowałam tyle czasu, mogłabym być teraz gdzie indziej, być kim innym, bardziej wartościowym, mądrzejszym. Mogłabym mieć przyjaciół, zaczęte studia. Marzyłam o tym, by się uczyć, by pomagać, rozwijać swoje zainteresowania.
Miałam tyle pomysłów na siebie. A teraz pozostał tylko żal, że nic z tego nie udało się zrealizować.
Lista tego, co straciłam jest długa i bolesna.
Z bólem myślę o tym , że jutro kolejny dzień, który i tak nie przyniesie nic nowego. Na samą myśl robi  mi się niedobrze.
Czuję, że zawodzę wszystkim w okół. Nie tym co jest teraz, ale ogólnie, tym jak wygląda moje życie. Nigdzie nie można ze mną pójść, nikomu się mną pochwalić. z nikim zapoznać.
Wstyd. Jeden wielki wstyd i nic więcej.
Tak wiele rzeczy w sobie duszę, tak wiele chciałabym móc powiedzieć, wypłakać, a wciąż nie umiem. W myślach słyszę tylko " mam dość, nie wytrzymam, nie mam siły".
Bo powoli zaczyna mi jej brakować. Nie jestem robotem. Dociera do mnie jak wiele zmarnowałam, jak wiele rzeczy popsułam, straciłam, jak wszystko mogłoby wyglądać gdybym była "normalna". A potem uświadamiam sobie jak jest.
Powoli przestaję wierzyć, że kiedykolwiek będę żyć normalnie, uczyć się pracować. To nierealne. Zmarnuję całe życie, tak jak zmarnowałam ostatnie lata.
Co z tego, że się staram, co z tego , że walczę, skoro tak daleko do tego, by było dobrze. Co z tego,że mam ochotę coś zrobić, gdzieś pójść, jak nie potrafię tego wykorzystać, nie jestem w stanie pójść za impulsem i faktycznie to zrobić.
Jak beznadziejnym trzeba być, by chwalić się komuś, że udało się pójść do sklepu. Mam dość siebie, dość swoich łez, dość wszystkiego. Mam dość tego,że przeze mnie inni się martwią, że wszystko o czym się rozmawia to problemy, bo innych tematów nie ma, bo zawsze wszystko sprowadzi się do jednego.
A jutro trzeba znaleźć siły, by przetrwać kolejny dzień...kolejny TAKI SAM dzień, w którym i tak nie wydarzy się nic wartego uwagi. Nie będę sobie bić brawo za to, że udało mi się pójść do sklepu. Wielki sukces,  rzeczywiście...
Chcę żyć, tak bardzo chcę, by było w końcu normalnie. Chcę czuć zmęczenie, zadowolenie z siebie, chce być pożyteczna, potrzebna, samodzelna.
Nie chcę być wiecznie powodem do zmartwień i smutków. Chcę być powodem radości, dumy.
Chcę by moje dni były radosne, wypełnione szczęściem, zajęciami, które lubię, lub po prostu pracą, która dawałaby mi jakąkolwiek satysfakcję, chociażby dlatego, że zarabiałabym pieniądze.
Nie chcę już być bezczynna, bezużyteczna. Nie chcę być kimś na kogo nigdy nie można liczyć, poprosić o pomoc, bo nie może, bo nie wychodzi z domu.
Chce się czuć potrzebna,chce być po prostu zdrowa.

5 komentarze:

Lukin pisze...

Gdybyśmy nie mieli umysłu, byśmy byli szczęśliwi z tym jak jest :) Nie wytwarzali byśmy tysiąca myśli na minutę, które tylko zakrywają prawdziwą rzeczywistość. Fałszują ją. Jestem beznadziejna, Mam dość siebie. To tylko głupie myśli tkwiące w twoim umyśle. To nie jest prawdziwa rzeczywistość, a dobra myśl to taka z którą człowiek czuję się dobrze. Zamieniaj swoje myśli negatywne, na ich pozytywną odwrotność. To co negatywnego myślisz o sobie to tylko ILUZJA, jak każdy każdego dnia takimi iluzjami również się otacza. Świat, rzeczywistość bez tych myśli jest idealna, nawet jeśli przydarza nam się jakieś doświadczenie to tylko po to, aby nas czegoś nauczyć. Nie trzeba mieć odwagi, by żyć życiem jakiego pragniesz, co będzie to będzie, głupi lęk przed zranieniem, stratą, nie powodzeniem. To przecież tylko twoje myśli! Wycisz umysł, czuj swoje serce, swoje marzenia, pragnienia, niech tak właśnie wygląda twój świat. Nie oceniaj, nie zniekształcaj, nie osądzaj. Uwierz, można być chociaż trochę szczęśliwym, ale to jest długa droga. Najważniejsze są kroki.Jak beznadziejnym trzeba być, by chwalić się komuś, że udało się pójść do sklepu. To przecież twój mały krok. Pamiętaj, nie bój się o przyszłość. Jedyne co teraz jest to nie przeszłość czy przyszłość, bo to zawarte no znowu - w UMYŚLE, to tylko twoje wyobrażenie. Spójrz siedzisz tutaj przed komputerem, bije twoje serce, jesteś w pokoju, pogoda jest jakaś tam, to jest prawdziwa rzeczywistość, która dzieję się teraz. I to jest najważniejsze, pełna akceptacja i aprobata..z uśmiechem :) Buduj swoją przyszłość na tym co już masz, a nie na iluzjach. Możesz budować na planach. I na koniec MOTTO ŻYCIOWE - Każdy człowiek stworzony został po to, aby być szczęśliwym!!! POZDROWIENIA I BUZIAKI. Łukasz... :)

domi pisze...

Łukasz, dziękuję za ten komentarz. :)
Zdaję sobie sprawę,że mam trochę wypaczony obraz siebie, że to nie do końca tak jest jak ja myślę, że to tylko coś w środku każe mi tak myśleć by mnie dobić i ściągnąć w dół, staram się z tym walczyć. :)
Masz rację, to tylko myśli, które sami możemy zmienić na te pozytywne.
Czasami bywa ciężko, czasami te negatywne mnie dominują, ale w końcu jesteśmy tylko ludźmi..może na to też czasami trzeba sobie pozwolić? Po napisaniu tego posta poczułam się lepiej, trochę się oczyściłam i zaczynam od nowa.

Lukin pisze...

To też ważne. Oczyszczenie. W życiu codziennym jednak czasami zdaję sobie sprawę, ze najlepiej nie myśleć. Bo to tylko hamuje uczucia, a emocje biorą górę. Czy walczyć? W jakiś sposób to jest walka z czymś, jednak sama walka z myślami nie jest dobra. Należy je po prostu zostawić, nie zajmować się nimi, a one same odejdą. Ale oczywiście pozytywy są tutaj też najważniejsze. Gdy pojawi się w Tobie jakaś przeszkadzająca myśl, odkryj jaki sens ma ta myśl? Do czego chce cię przekonać, co chce ci dać. Jeżeli to zła myśl, puść ją, niech ona odejdzie. Nie wierz w żadną myśl, bo ona tylko zakłóca życie. Często się zamartwiamy, nasze życie jest bez sensu, a często w 98% w zyciu człowieka nie dzieję się nic zupelnie złego. Teraz w UMYŚLE kogoś może dziać się coś złego, ale spójrzmy inaczej, jesteśmy..oddychamy, świeci słońce, śpiewają ptaki, to jest tu i teraz, a tamto to tylko głupie, niepotrzebne myśli, one nas nie dotyczą, zostały tylko przez nas wytworzone. W naszych sercach leży nasza natura... My w środku tak naprawdę jesteśmy ludźmi dobrymi, jesteśmy ludźmi, którzy dobrze myślą, którzy są mają swoje pragnienia i mają swoje marzenia. Ludźmi radosnymi, szczęśliwymi, spełnionymi. W każdym z nas drzemią takie uczucia. W sercu nie musisz się niczego bać. W każdym sercu istnieje akceptacja, serdeczność, szczęście, zadowolenie. Czuj swoje serce, nie czuj świata iluzji, umysłu, zewnętrznego. Pamiętaj, to gdzie dojdziesz to będzie ci sprawiało radość, bo ty jesteś tą radością, ty jesteś tym życiem. Wyizoluj siebie od tego wszystkiego co jest, wyizoluj siebie z nałogu lęku. W pewnym momencie naprawdę zdasz sobie sprawę, że to od Ciebie zależy. Że żaden nałóg, żaden lęk, żadna myśl - nie ma nad tobą władzy! Żadna struktura wewnętrzna nie zakłóci twojego spokoju. Że twoja odwaga będzie rosnąć, lęk nie zniknie, ale będzie tak mały, że nie będzie miał władzy. Gdy już będziesz spokojna, poczujesz dziwną ciszę w Tobie, ta cisza będzie twoja, to będzie twoja specyficzna cisza, bądź tym spokojem, bądź każdym krokiem, bądź uważna,bo ten świat jest uważny, ten świat będzie należał tylko do ciebie, kiedy to będzie dla ciebie świat, kiedy to będzie twój świat. Kiedy to będzie innych świat, nigdy w takim świecie się nie odnajdziesz. Nie próbuj wszystkiego tak bardzo ogarnąć (praca, dom,rodzina,znajomości itp.), bo sobie nie poradzisz. Nikt nie jest w stanie tego wszystkiego ogarnąć, wystarczy ogarnąć samego siebie. Problemy leżą w nas, a nie w świecie zewnętrznym. To jest w Tobie i tym z tym możesz robić co chcesz. Jeżeli zaś wyizolujesz ten lęk to będziesz potrafiła w życiu stworzyć cele, które oderwą Cię od mysli, że z czymś sobie nie radzisz. Zaczniesz zwyciężać!! Buduj świat dla siebiee!!

domi pisze...

Tylko, że o dziwo, ostatnio nie mam lęków. Jestem spokojna i ten spokój mnie martwi..Cudowne ozdrowienie? Tak nagle? Tak nagle wszystkie objawy ustąpiły? Serce już nie bije z szaleńczą prędkością, ataki się nie pojawiają? Cóż, chciałabym, by tak zostało, ale łapię się na tym, że sprawdzam ostatnio czy serce mi bić nie przestało, bo przyzwyczaiło mnie ono do czegoś innego..do mocnego i szybkiego bicia. :) A tu nagle spokój...Została tylko bariera do przełamania...Pozostało pójść za impulsem, nie ważne co się zdarzy, zaryzykować, że lęk się pojawi ..

Lukin pisze...

Wiem o co chodzi. Ale tak m.i.n właśnie ma wyglądać twoje życie. Powinno być lepsze :)

Prześlij komentarz