pięćdziesiąty siódmy

środa, 18 stycznia 2012

Wstałam dziś i od rana czuję się bardzo słabo, nie wiem dlaczego, podobno ciśnienie spada, ale nie mogłam się zebrać w ogóle z łóżka. To już nawet nie był problem psychiczny, po prostu byłam jakaś taka senna i osłabiona..teraz znowu taka jestem i chyba dzisiaj musimy odpuścić sobie spacer do parku, bo zwyczajnie nie czuję się na siłach..:(
Mimo to sporo dziś zrobiłam, od 15 do 20 praktycznie cały czas byłam czymś zajęta, a do pójściem do budy, co poszło mi lepiej niż wczoraj, a to nauką polskiego, zajmowaniem się zwierzakami, sprzątaniem. Po kolei robiłam rzeczy z kartki, skreślając sobie to co już było przerobione.
Ale jakoś nie mam siły się tym cieszyć, może to z powodu złego samopoczucia fizycznego? Z tego co czytam i obserwuję, nie tylko ja się tak czuję, tak więc jest nadzieja, że to minie i że to nie ze mną coś nie tak. :P
W każdym razie cieszę się, że znowu się zebraliśmy i mimo tego, że gorzej się fizycznie czuję, to nadal coś robię. Trochę sobie wyrzucam to, że chcę zrezygnować dziś z tego parku,ale naprawdę, siły nie mam..może się położę wcześniej spać i w ten sposób jakimś cudem się przestawię..Ciśnienie wariuje czy co..

*** parę godzin później***

Cóż, jednak moje plany się trochę pozmieniały. Chciałam wcześnie się położyć (no dobra, wcześnie jak na mnie czyli o północy), byłam senna, zmulona, ale mimo to nie udało mi się usnąć, koło 1 się poddałam i stwierdziłam, że zaryzykuję, pójdę do tego parku, a przynajmniej spróbuję, najwyżej wrócę spod bloku czy szybciutko z parku. Zrobiłam to głównie dla psa, bo tak lubię patrzeć na to szczęście na mordce, to jej bieganie w śniegu. Tak więc zmusiłam się i prawie 30 min byliśmy. Biegaliśmy, rzucaliśmy śnieżki, chowaliśmy się psu,trochę się dotleniłam i teraz lepiej się czuję..pomijając tylko to, że znowu wcześnie nie usnę. Warto było się zmusić i pójść. Jestem dumna z siebie i dumna z P., że tak dzielnie się trzyma ze swoją walką. Jak on i mama rzucą palenie, to będę przeszczęśliwa. I w końcu nie będę musiała się martwić, że ich stracę przez raka płuc. :P

0 komentarze:

Prześlij komentarz