Tak bardzo chciałabym pojechać na działkę, a tak bardzo mnie to przeraża. Nie boję się już nawet, że zemdleję, boję się ataku paniki. A konkretnie stracenia kontroli nad własnym lękiem, tego że wpadnę w histerię, w jakiś dziwny stan...coś takiego jak kiedyś, na początku mi się zdarzało, zanim jeszcze poznałam P.
Boję się, że dostanę takiego lęku jak wtedy, co mieli mnie zabrać do szpitala..Że wszystko przestanie się liczyć, że nic mi nie będzie pomagało..Wiem, że to ode mnie zależy, żeby do tego nie dopuścić, ale jak przypomnę sobie, jak czułam się w takich sytuacjach, tę ogarniającą człowieka panikę, brak racjonalnego myślenia, tylko jedno w głowie by przestać się bać, że coś się dzieje, że coś się stanie, choć konkretnie nie wiadomo co..Nie można dopuszczać do takiego stanu bo wtedy jest źle..nie pamiętam kiedy ostatnio miałam taki stan..chyba dawno dawno. Często mam lęki, ale potrafiłam ostatnio je jakoś zatrzymać w odpowiednim momencie, by nie dopuścić do tego, by rozwinęły się do tego stopnia, że stracę nad tym kontrolę..Niektórzy ludzie wzywają wtedy nawet karetkę. :/ Mnie by to chyba jeszcze bardziej nakręciło, ale boję się takiej paniki..Pamiętam, jak tego samego bałam się przed Wigilią, tego samego bałam się, jak ostatnio miałam lęki by zostać sama..i w końcu zawsze było dobrze..a tak chciałabym pojechać na działkę, pospacerować, porobić fotki psom, rozluźnić się, żeby było fajnie, miło..Ale czy dam radę, nie wiem..Staram się sobie przypominać ile razy już tak było, że w zimę, jak się odzwyczaiłam i miałam pogorszenie stanu to bałam się jechać na działkę, a miałam nie raz lęki silniejsze i jakoś to szło..w końcu kiedyś trzeba się przełamać..W jednej chwili mam dobre nastawienie, wkurzam się, że nie zabierze mi to chociaż działki, a w drugiej chwili jak przypomnę sobie tamtą panikę, wyobrażę sobie siebie w panice tam...to myślę, że nie warto, że lepiej, bezpieczniej zostać w domu..Ale jeszcze nie rezygnuję, muszę tylko dziś normalnie wstać, żeby potem usnąć normalnie..Na wszelki wypadek mogę sobie wziąć tabletki do torebki..I jak będzie źle, zawsze mogę łyknąć i w ciągu 20-30 min mnie uspokoją..
Ale chyba muszę przestać o tym myśleć, uda się to fajnie, nie uda się to trudno, kiedyś się uda. Najważniejsze, że o tym myślę, że mi zależy i że chcę spróbować..chyba..:)

Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz