Nie mam siły ostatnio pisać codziennie, bo nic się nowego nie dzieje. Nie jestem w stanie przestawić się na tryb dzienny, zasypiam koło 3-4, a potem zwlekam się koło 13, z łóżka ostatecznie wstaję około 15, przez co pół dnia mi umyka i nie mam motywacji by zabrać się do czegoś. Nie posprzątałam domu, nie zaczęłam chodzić do sklepu, nie zaczęłam się uczyć. Porażka na całej linii w tym roku póki co..Nadzieja w tym, że w weekend P. ma studia, więc tak czy siak będę musiała się zwlec i dzięki temu może się przestawię i od poniedziałku może coś z tego będzie..Póki co mam okropne uczucie porażki i jestem sobą zawiedziona, jest mi przykro i smutno bo mam wrażenie, że wszystkich zawodzę, a przede wszystkim to chyba siebie...
Chce się wziąć w garść, a znowu ciężko mi uchwycić ten moment. Codziennie staram się iść na spacer sama, na spacer z psem, ale teraz to dla mnie za mało. Nie wiem skąd czerpać siły, na to by robić więcej..Mam sobie okropnie za złe, to że przyplątał się ten spadek i nie chce odejść. Buda co prawda zamknięta, ale coś innego można wymyślić. Ostatnio staram się więcej pracować z psem, można powiedzieć, że tylko to mi jakoś wychodzi. Niecierpliwie czekam już na spacery parkowe, mam nadzieję, że to już niedługo i że nic już nam się nowego nie rozwinie, bo ile można, nie po to mam psa by siedzieć z nim w domu..
Jedno ucho wyleczyłam chyba, to zaczął się problem z drugim. Jakby trochę gorzej, albo sobie wmawiam, bo się boję, że krople nie podziałają, ale wpuściłam dopiero 3 razy, więc nie ma co oczekiwać cudu..którejś nocy przez sen sobie rozdrapałam , bo mnie swędziało i teraz mam za swoje..To powoduje u mnie dyskomfort, nienawidzę tego, uwiera mnie, swędzi, muszę się powstrzymywać by mnie wkładać tam paluchów.
A może dziś wcześniej usnę, kto to wie..

Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz