dzień dziesiąty

piątek, 2 grudnia 2011

Dziś miałam mały kryzys, kiepski humor, dużo złości, nie wiadomo na co. Mimo wszystko jestem z siebie dumna, bo nadal trzymamy się planów i wyszliśmy na 30 min z domu, jeździliśmy samochodem dłużej niż wczoraj. W pewnym momencie, jak odjechaliśmy kawałek dalej, nie zrozumieliśmy się, dorwały mnie nerwy, ale powiedziałam sobie spokojnie, nic się nie dzieje, to tylko nerwica i twoje głupie myśli. Przeżyłam i pojeździliśmy jeszcze, w koło. Nie poszliśmy dziś tylko do sklepu z kosmetykami, ale trudno, byliśmy za to w budzie, nie jest to już prawie problemem, przynajmniej nie z P. Jak idę sama to jeszcze mam trochę lęki, zwłaszcza jak przede mną stoi taka baba, co to wykupuje pół sklepu , plotkuje ze sprzedawczynią, co chwila przypomina sobie, że o czymś zapomniała, a na koniec brakuje jej pieniędzy. Już chciałam uciekać, już zaczęłam sobie wmawiać że mdleję i oczami wyobraźni widziałam jak ludzie się pytają, czy wszystko ze mną w porządku. Jestem tak uparta, że wytrzymałam, choć mogłam wyjść. Kupiłam to frugo, na które musiałam czekać 10 min, przez to babsko, i poszłam jeszcze na spacer. Lubię spacerować z muzyką, nastraja mnie to pozytywnie, może to głupie, ale jak słucham muzyki i idę, czuję powietrze wyobrażam sobie, że jestem zdrowa, że wszystko jest normalnie i automatycznie zaczynam się czuć lepiej i mam więcej siły. Zbiera się we mnie złość i czuję że mogę więcej. Zdecydowanie muszę częściej wychodzić i słuchać wesołej muzyki, takie małe rzeczy też mają znaczenie.
Dostałam dziś kwiaty, za moje postępy, od najlepszego chłopaka na świecie, który jest ze mną pomimo wszystko i zawsze będzie. Ta miłość chyba ma mi wynagrodzić wszystko inne.
Siedzę właśnie sama w domu, bez nerwów, bez niepokoju, bez lęku o jutro, mimo, że zostaję sama. Chyba jest jakiś postęp.
Od poniedziałku zwiększamy czas poza domem i może zaczniemy myśleć o zakupach w serpolu.
Jest dobrze, zaczynam się czuć lepiej, mimo chwil zwątpienia. Mimo, że bywa ciężko. Postanowiłam, że mi się uda, a jak ja coś postanowię, to dążę do tego ze wszystkich sił. Czekałam na ten moment rok, w końcu nadszedł. Za jakiś czas będę jak nowa.

0 komentarze:

Prześlij komentarz