...
poniedziałek, 28 listopada 2011
Autor: domi o 12:35
Jak zwykle rano jest gorzej, ale przynajmniej nie mam lęków. Tylko natrętne myśli, a to dlatego, że niczym się jeszcze nie zajęłam. Boję się że jak zacznę się czymś zajmować to dni będą szybko mijały i nagle będzie już koniec grudnia, a potem okaże się, że nadal nic znacząco się nie zmieniło. Wiem, że nie od razu, że na to potrzeba czasu, a jednak, jakoś mi smutno na myśl o tym. Nie chce świąt. Wmawiam sobie na siłę, że ich nie lubię, że są głupie, że nie ma co się przejmować. Tylko, że tak nie jest, lubiłam święta, ale co to za radość z nich jak spędzasz wigilię samotnie. Mogę sobie mówić że mnie to nie rusza, ale prawda jest taka, że jest to bardzo przykre. Co roku ten okres odczuwam jako swoją wielką porażkę, codziennie o tym teraz myślę, bo nie da się jak wszędzie są reklamy, wszyscy o tym mówią, a ja po prostu nie chcę tego okresu, niech ktoś go wymaże, żeby nie wróciły wspomnienia, żeby się nie przejmować, że inni mogą spędzić je wspaniale a ja...P. obiecał mi, że w tym roku nawet jak nie dam ( a marne szanse że dam, nawet jak będą u rodziców) nie zostanę sama, że najwyżej nie pojedzie do Bodzentyna. Tylko co powiemy jego mamie? Tak czy siak będzie to smutne i przykre, tak samo zresztą sylwester, który znowu spędzimy sami w domu. Nie chcę żeby mnie do dręczyło, ale to jeden z najbardziej przykrych okresów w roku. Kiedy znowu uświadamiam sobie, że jest źle, kiedy wszyscy siedzą z rodziną a ja siedzę i płaczę nad swoim losem, że kolejny rok jest beznadziejny, że kolejny raz nie dałam rady. Nienawidzę tego momentu kiedy muszę mówić rodzicom, że nie dam rady, po prostu nienawidzę, czuję się wtedy jak..nie będę przeklinać. Niech ktoś wymaże grudzień z kalendarza, nie potrafię uwolnić się od tych myśli. To wspaniałe że P. mi obiecał coś takiego, a z drugiej strony beznadziejne że przeze mnie musi z czegoś rezygnować, że znowu ktoś dla mnie musi zmieniać swoje plany, że nie może być zwyczajnie normalnie, że nie możemy spędzić świąt razem i z rodziną , albo oddzielnie, ale nie sami. Szkoda, że przeze mnie i moją beznadziejność nie możemy iść się bawić w sylwestra. Już nawet nie chce choinki, nie chce nastroju świątecznego, nie chce prezentów, bo nie zasługuję, jakbym mogła sobie wybrać prezent to chciałabym żeby świąt nie było. Albo żeby ktoś mógł podarować mi wyzdrowienie. A to jest niemożliwe, bo to zależy tylko ode mnie. Niech już będzie styczeń.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz