Opuściłam się z pisaniem. Wczoraj miałam okropny dzień, prawie nie ruszyłam się z łóżka, dopadł mnie jakiś kryzys, nie mogę ostatnio spać w nocy i zaczynam myśleć o tym o czym nie powinnam...Dziś było to samo, zasnęłam może koło 4, wstałam o 12, zwlekłam się z łóżka może godzinę temu? :( Oj, niedobrze...już było tak dobrze, a teraz się znowu psuje? Wystarczyły dwa gorsze dni żeby podupadła na duchu.
Na szczęście udało mi się dziś zwlec i pójść na spacer, przeszłam cały park, choć parę razy chciałam zawracać biegiem, zrobiłam spore kółko,wyszłam drugim wejściem. Byłam też w kosmetycznym, gdzie kupiłam mydło do rąk, bo już dawno nam się skończyło, w serpolu o tej porze było za dużo ludzi, żebym do niego weszła. Zresztą akurat tam, wolałabym najpierw pójść z P. Jeszcze tylko 3 dni i zdejmiemy psu opatrunek..3 dni, które wydają się wiecznością. Nie jestem w stanie psa utrzymać, przez co wczoraj już mi się płakać chciało ze złości, bezsilności..Ja wiem, że to nie wina psa, bo ona jest spragniona zabawy, ale teraz to ona wyprowadza mnie na spacer, a nie ja ją i nie ma z tego przyjemności. Dziś idziemy na spacer we dwójkę, nie będę ryzykować znowu osłabienia nastroju.
Poszłam jeszcze do budy po mleko, znowu trafiłam na jakiegoś dziadka, który trzęsącymi rękami wybierał mandarynki i liczył drobne, których mu zabrakło. Na prawdę chyba ktoś ich nasyła, wykupują pół tej budy, zanim dojdzie moja kolej. Już czułam zalewającą mnie falę gorąca ( pewnie dlatego że rzeczywiście było tam ciepło) . Nie uciekłam, wytrwałam, wyszłam nawet jeszcze przed dziadkiem który jeszcze stanął i zastanawiał się co jeszcze dokupić....O mamuniu.
Wczoraj wieczorem miałam taki depresyjny nastrój. Refleksje na temat tego, że...jestem beztalenciem. Nie potrafię nic robić dobrze. Nie umiem rysować, haftować, śpiewać ...Tak, tak, zaraz P. powie, że umiem pisać. Nie umiem, mam lekkość pisania, a to co innego niż MIEĆ TALENT do pisania. Ludzie, którzy rzeczywiście to potrafią, siadają i piszą opowiadania na parenaście stron, przychodzi im to łatwo, wiedzą o czym mają pisać. Ja piszę o bzdurach, mimo że zawsze lubiłam pisać, nigdy nie wiedziałam o czym, nie umiałam stworzyć sytuacji, bohatera..Więc nie, nie mam talentu, mam lekkość pisania. Tyle. Jak ktoś mi coś narzuci, to napiszę, ale żeby sama coś od siebie...
Fajnie byłoby, być w czymś naprawdę dobrym, móc to rozwijać, pokazać światu. Zawsze to jakieś zajęcie, którego teraz mi brakuje.
Kolejny problem, że ciężko zabrać mi się do czegoś jak widzę bałagan. A jednocześnie nie mam siły wstać, posprzątać, bo zaraz się złoszczę, że to nie ma sensu, bo i tak nie będzie dokładnie. Wymagam od siebie by zrobić porządek generalny, albo wcale. Zazwyczaj wychodzi wcale. Przed świętami mamy zamiar posprzątać bardzo dokładnie i już mnie to przeraża i zniechęca...Będę się złościć, będę się zniechęcać. Eh. Kryzys.
P.S. Okazało się, że miałam ustawioną opcję, że komentarze mogą dodawać jedynie osoby zalogowane. Zmieniłam ustawienia i teraz każdy powinien móc dodać komentarz, jeśli by wyraził taką ochotę.
Na szczęście udało mi się dziś zwlec i pójść na spacer, przeszłam cały park, choć parę razy chciałam zawracać biegiem, zrobiłam spore kółko,wyszłam drugim wejściem. Byłam też w kosmetycznym, gdzie kupiłam mydło do rąk, bo już dawno nam się skończyło, w serpolu o tej porze było za dużo ludzi, żebym do niego weszła. Zresztą akurat tam, wolałabym najpierw pójść z P. Jeszcze tylko 3 dni i zdejmiemy psu opatrunek..3 dni, które wydają się wiecznością. Nie jestem w stanie psa utrzymać, przez co wczoraj już mi się płakać chciało ze złości, bezsilności..Ja wiem, że to nie wina psa, bo ona jest spragniona zabawy, ale teraz to ona wyprowadza mnie na spacer, a nie ja ją i nie ma z tego przyjemności. Dziś idziemy na spacer we dwójkę, nie będę ryzykować znowu osłabienia nastroju.
Poszłam jeszcze do budy po mleko, znowu trafiłam na jakiegoś dziadka, który trzęsącymi rękami wybierał mandarynki i liczył drobne, których mu zabrakło. Na prawdę chyba ktoś ich nasyła, wykupują pół tej budy, zanim dojdzie moja kolej. Już czułam zalewającą mnie falę gorąca ( pewnie dlatego że rzeczywiście było tam ciepło) . Nie uciekłam, wytrwałam, wyszłam nawet jeszcze przed dziadkiem który jeszcze stanął i zastanawiał się co jeszcze dokupić....O mamuniu.
Wczoraj wieczorem miałam taki depresyjny nastrój. Refleksje na temat tego, że...jestem beztalenciem. Nie potrafię nic robić dobrze. Nie umiem rysować, haftować, śpiewać ...Tak, tak, zaraz P. powie, że umiem pisać. Nie umiem, mam lekkość pisania, a to co innego niż MIEĆ TALENT do pisania. Ludzie, którzy rzeczywiście to potrafią, siadają i piszą opowiadania na parenaście stron, przychodzi im to łatwo, wiedzą o czym mają pisać. Ja piszę o bzdurach, mimo że zawsze lubiłam pisać, nigdy nie wiedziałam o czym, nie umiałam stworzyć sytuacji, bohatera..Więc nie, nie mam talentu, mam lekkość pisania. Tyle. Jak ktoś mi coś narzuci, to napiszę, ale żeby sama coś od siebie...
Fajnie byłoby, być w czymś naprawdę dobrym, móc to rozwijać, pokazać światu. Zawsze to jakieś zajęcie, którego teraz mi brakuje.
Kolejny problem, że ciężko zabrać mi się do czegoś jak widzę bałagan. A jednocześnie nie mam siły wstać, posprzątać, bo zaraz się złoszczę, że to nie ma sensu, bo i tak nie będzie dokładnie. Wymagam od siebie by zrobić porządek generalny, albo wcale. Zazwyczaj wychodzi wcale. Przed świętami mamy zamiar posprzątać bardzo dokładnie i już mnie to przeraża i zniechęca...Będę się złościć, będę się zniechęcać. Eh. Kryzys.
P.S. Okazało się, że miałam ustawioną opcję, że komentarze mogą dodawać jedynie osoby zalogowane. Zmieniłam ustawienia i teraz każdy powinien móc dodać komentarz, jeśli by wyraził taką ochotę.
2 komentarze:
Nie zniechęcaj się czasowym kryzysem! KAżdy ma prawo go gorszych dni!
mi też obecnie znane jest uczucie kryzysu.. jednak mimo wszystko musimy wierzyć, że to chwilowe i minie.
Prześlij komentarz